.
Żeby zwierzętom czas się nie dłużył,
pies na dziedzińcu tańczył i służył,
skok zrobił a la salto mortale...
Gniady z uznaniem parsknął: "Wspaniale!"
Świnia przestała siorbać w cebrzyku,
kogut zapomniał o "kukuryku".
W końcu wyjrzała ze stajni krowa
i łeb zadarłszy, ryknęła słowa:
"Niby kundelek to, samouczek,
a zna już tyle przemyślnych sztuczek!"
"To nie są sztuczki – sprostował pies –
To własnie sztuka przez duże S!"
Za: Antologia bajki polskiej, Wrocław 1982