czwartek, 23 lutego 2012

Biernat z Lublina - "Kto lecie proznuje, zimie poczuje"

ze zbioru
ŻYWOT EZOPA FRYGA nr 94:


Mrówka śrzód lata robiła,
żyto do jamy nosiła,
na zimę sie przyczyniając,
a przyszły czas przeglądając.

A kobyłki nic nie dbały,
ani sie raz pracowały:
śpiewały lecie po łące,
gdy było słońce gorące.

Potym zima przyśpieszyła,
wszytko ziele posuszyła.
Mrówki tego nic nie dbały,
bo dosyć żywności miały.

Kobyłki kiedy opadły,
a nie miały, coby jadły,
barzo sie są zatroskały,
mrówek o pomoc żądały.

Mrówki sie z nich naśmiewały,
a ich lenistwo karały:
»A czemuście tak gnuśne były,
żeście lecie nie robiły?«

Ony im odpowiedziały:
»Wszakeśmy nie proznowały:
latałyśmy, słodko śpiewając,
ludziem wesele działając.«

Mrówki rzekły: »Siostry łaskawe!
gdyście tako śpiewające,
dziś sie tańcem zagrzewajcie,
a tak lata doczekajcie!«

Kto we żniwa patrzy chłodu,
nacierpi sie zimie głodu:
a kto sie nie chroni znoju,
pożywie chleba w pokoju.

Za: Antologia bajki polskiej, Warszawa, 1915 

wtorek, 14 lutego 2012

Biernat z Lublina - "Złemu nie czyń dobrze"

ze zbioru
ŻYWOT EZOPA FRYGA nr 63:


Wilk niekiedy barzo stękał,
iż kość w gardle zawiązłą miał:
nie wiedział, co sobie radzić,
ledwie mógł słowo przemówić.

O lekarzu sie pracował,
wielkie myto obiecował,
Ktoby sie chciał tego podjąć,
wilkowi kość z gardła wyjąć.

Owaciem sie żóraw obrał,
nosem z gardła kość mu wyrwał,
a kiedy go tak uzdrowił,
o zapłatę z wilkiem mówił.

Wilk sie z jego żądania śmiał,
a swe zęby ukazował,
rzekąc: »Aza masz w tym mało,
żeś wyjął kark z gardła cało?«

Nie czyń złemu nic dobrego,
boć nie będzie wdzięczen tego,
bo źli w tym kochanie mają,
gdy złe za dobre wracają.


Za: Antologia bajki polskiej, Warszawa, 1915 

niedziela, 15 stycznia 2012

Ludwik Jerzy Kern - "Pan Tygrys"

Przymknąwszy oczy, zmarszczywszy brwi,
pan Tygrys w hamaku sobie śpi.
Zobaczyły to zaraz ptaki i chór urządziły taki:
"Panie Tygrysie, panie Tygrysie,
może pan z nami zabawiłby się?"
A Tygrys nic. Ś p i.

Przyleciał Wróbel, ćwierknął wesoło.
Puk! Puk! Dwa razy dziobnął Tygrysa w czoło.
A Tygrys nic. Ś p i.

Po nim natychmiast przyleciał Czyżyk.
"Chcę z panem zagrać w kółko i krzyżyk.
Będzie zabawa na cały park !"
I znów dziób, dziób Tygrysa w kark.
A Tygrys nic. Ś p i.

Potem zjawiła się Jemiołuszka,
zaczęła dziobać tuż koło uszka
Ciuk-ciuk-ciuk-ciuk,
Ciuk-ciuk-ciuk-ciuk,
umarły zbudzić by się mógł.
A Tygrys nic. Ś p i.

Po Jemiołuszce przyleciał Kos.
Raz tylko dziobnął. Prosto w nos.
A Tygrys nic. Ś p i.

Posłano więc po Szczygła,
co dziób ma ostry jak igła. Ten szczyglim sposobem
zaczął bić dziobem:
tyk-tyk, tyk, tyk.
A Tygrys nic. Ś p i.

W końcu wezwano Dzięcioła,
może on zbudzić go zdoła.
Przyleciał Dzięcioł, nastawił dziób,
wycelował w Tygrysa
i łuup!!! Łuuup!!! Łuup!!! Ł u u p !!!
A Tygrys nic. Ś p i.

Więc jeszcze raz łupnął wściekły i zły,
a wtedy Tygrys powiedział: "Psssschyyyyyy..."
I zrobił się taki malutki jak ogórek marynowany.
A ptaki uciekły pomiędzy liście,
bo nie wiedziały oczywiście,
że pan Tygrys jest
n a d m u c h i w a n y.

niedziela, 1 stycznia 2012

Ludwik Jerzy Kern - "Bajka o starym i nowym roku"

O jednej porze, raz do roku
w zimowej nocy ciemnym mroku,
gdzieś, gdzie nie sięga ludzki wzrok,
schodzi się z rokiem rok.


Jeden jest wielki z siwą brodą,
drugi jest mały z buzią młodą,
czyli, by rzec innymi słowy:
jeden jest stary, a drugi młody.

Gwiazdy jak świeczki lśnią na niebie,
a oni stają obok siebie,
coś sobie mówią, patrząc w oczy,
ale nikt nie wie, o czym.

Potem w ciemności słychać kroki…
To się rozchodzą oba roki.
W całkiem przeciwnie idą strony,
Stary, znużony i zmęczony,

Nowy, o jasnych, złotych lokach,
wesoło mknie w podskokach.
Po chwili cichnie odgłos kroków
w zimowej nocy ciemnym mroku,
gwiazda za gwiazdą w górze gaśnie
i robi się na świecie jaśniej,
i znika czarnej nocy cień,
i wstaje nowy, jasny dzień,
i budzisz się, przecierasz wzrok
i witasz – Nowy Rok.

środa, 27 stycznia 2010

Ludwik Jerzy Kern – „Dwie Kozy”

.
 Były dwie łąki gdzieś koło Jasła,
 Dzieliła je wartka struga;
 Na jednej jedna koza się pasła,
 Na drugiej pasła się druga.
 Słońce świeciło wprost niesłychanie
 Na lewym brzegu i na prawym –
 Kozy zajęte były szczypanie,

 Szczypaniem zielonej trawy.
 I wszystko byłoby doskonale,
 Ale:
 Koza z lewego brzegu spojrzała
 Na trawę brzegu prawego
 I odtąd swoją szczypać przestała,
 I tylko tamtą szczypać by chciała,
 Że niby coś smaczniejszego.
 Nie na tym jednak koniec. O, zgrozo!
 To samo stało się z drugą kozą!
 Zazdroszcząc jedna drugiej, sąsiadki
 Zeszły się w połowie kładki.
 I tu zaczęły się spory długie,
 Tak długie, że trudno je opisać wierszem.
 Pierwsza nie chciała ustąpić drugiej,
 Druga nie chciała pierwszej
 Każda z nich miała swoje powody,
 Aż razem wpadły do wody.

 Tak to je spotkał tragiczny los, ach!
 Płaczę, ilekroć wspominam.
 Bo nie zostało nic po kozach,
 Prócz wiersza, co tak się zaczyna:
 Były dwie łąki gdzieś koło Jasła,
 Dzieliła je wartka struga;
 Na jednej jedna koza się pasła,
 Na drugiej druga.


Za: Antologia bajki polskiej, Wrocław 1982 

niedziela, 24 stycznia 2010

Andrzej Nowicki - "Płaczący Żubr"


 Żył raz sobie żubr,
 Co płakał jak bóbr.
 A bóbr chociaż łkał,
 Tak jak suseł spał.
 Suseł gdy wpadł w gniew,
 Tak ryczał jak lew.
 Lew rycząc zwykł
 Głodnym być jak wilk.
 Wilk choć z głodu kisł,
 Chytry był jak lis.
 A lis, jak chce traf,
 Dumny był jak paw.

 Paw, zdarzyło to się,
 Uparł się jak osieł.
 Osieł zaś był znów
 Powolny jak żółw.
 Żółw, jak wyznał mi,
 Był jak osa zły.

 Ta osa niemiła
 Żubra użądliła
 I dlatego żubr
 Tak płakał jak bóbr.


Za: Antologia bajki polskiej, Wrocław 1982 

poniedziałek, 16 listopada 2009

Andrzej Nowicki – „Monolog Cyrkowego Lwa”

 .
Tak wytresowałem mojego pogromcę,
Że wystarczy mu jeden moich oczu błysk,
Jedno moje spojrzenie magnetyzujące – 
I już wkłada swą głowę w mój rozwarty pysk.

Potem zwykła rutyna: wydaje dwa ryki
Dla łaknącej dreszczyku cyrkowej publiki
I łapą znak mu daję. On to hasło zna –
Ma teraz wyjąć głowę i kłaniać się ma!

Więc się kłania. Szaleje cyrk. Oklaski, brawa...
Na niego spływa cała z mojej łaski sława,
Lecz ja jestem ponad to. Bo ja jedno wiem:
To nie on mnie – ja jego dnia pewnego dnia zjem!


Za: Antologia bajki polskiej, Wrocław 1982